Blaski i cienie życia na antypodach miasta

Ulica Węglowa, Studzienna czy Kłopotna bardziej znana jako tzw. „Korea”. Miejsca znane, widzimy je choćby podczas spaceru z dala od miasta. Przechodzimy obok nich nie zawsze myśląc, że mieszkają tu ludzie. Jak się im tu żyje?, czego można im zazdrościć, a czego zdecydowanie nie?

Wielu z nas marzy o życiu w domu z dala od ludzi, gdzie oprócz nas nie ma zbędnych wrażeń, które na co dzień męczą w miejskim życiu. Wyobrażamy sobie wtedy idylliczny obrazek życia w zgodzie z naturą gdzie ptaki budzą nas co ranek i możemy pić kawę tak jak chcemy. Egzystujemy na własnych zasadach, bez natrętnych sąsiadów, problemów z parkowanie i innych rzeczy na które narzekamy. Niektórzy idą dalej i twierdzą, że to ich marzenie na tzw. „stare lata”. Czy rzeczywiście tak jest? czy być może marzymy o rzeczach, których nie rozumiemy?

Ulica Węglowa, Studzienna czy Kłopotna bardziej znana jako tzw. „Korea” część Jaworzyny Śląskiej, które oprócz adresu nie mają nic wspólnego z miastem. Osamotnione domki, czy gospodarstwa pośród pól, gdzie prowadzi jedna gruntowa droga. Miejsca znane, widzimy je choćby podczas spaceru z dala od miasta. Przechodzimy obok nich nie zawsze myśląc, że mieszkają tu ludzie. Jak się im tu żyje?, czego można im zazdrościć, a czego zdecydowanie nie?

W tym miejscu oddam głos jednej z mieszkanek ulicy Studziennej, która opowiedziała mi o blaskach i cieniach takiego życia. Jak twierdzi , żyje w ten sposób już ponad dwadzieścia lat. To trzeba lubić i rozumieć – mówi. Wiosna czy lato jest naprawdę piękne i można się w tym zakochać. Problem zaczyna się jesienią, czy wczesną wiosną podczas roztopów, nie wspominając o zimie. Wszędzie jest daleko. Zwykłe zakupy, wyjście do pracy czy szkoły stanowi już wyprawę. Problem o którym często się nie myśli, to choćby potrzeba pomocy w nagłych wypadkach. Mieszkanka opowiadała mi o sytuacji, kiedy karetka pogotowia błądziła po bezdrożach nie mogąc ustalić adresu gdzie są potrzebni. Jedna z mieszkanek tego rejonu, która dostała zawału serca czekała w tym czasie na pomoc. To rzeczy o których trzeba myśleć żyjąc tu na co dzień, nie podczas wyciszającego weekendu. Oprócz tego odcięcie od cywilizacji, czy znajomych dla których jest za daleko, aby odwiedzić również nie jest komfortowe i w dłuższej perspektywie męczące. To życie na własnych zasadach, do których trzeba przywyknąć.

Marzenia o takim życiu na tzw. „stare lata” to bardzo kiepska alternatywa, która szybko mogłaby się okazać pułapką i uzależnieniem od innych ludzi, którzy musieliby pomóc podwieźć do lekarza czy zrobić większe zakupy na zapas. Kiedy spadnie większy śnieg, trzeba się liczy z tym, że pług, który utoruje tu drogę pojawi się na samym końcu, kiedy miasto będzie przejezdne. Błoto i droga gruntowa, która podczas roztopów „żyje własnym życiem” to również proza życia.

Piękny letni poranek, kiedy nie mamy żadnych ważnych obowiązków. Śpiewają ptaki, pijemy kawę, patrzymy w dal widząc horyzont pośród pól. Piękna pocztówka, o której wielu z nas marzy. Teraz odwróćmy sytuację. Jest zima, wieczorem zaczął sypać obfity śnieg. Wstajemy rano, i widzimy śnieżny bezkres, bez drogi, żadnego punktu orientacyjnego. Musimy dojechać czy dojść do pracy czy szkoły. Co wybierzemy? co w nas wygra? Jak widać marzenia mają swoją cenę, a codzienność nie zawsze jest zimna, pochmurna i wymagająca walki. Pomyślmy o tym, kiedy będziemy w tym rejonie podczas choćby spaceru. Perspektywa  jest zależna od tego z jakiego poziomu patrzymy.

Marcin Burski

Redaktor Wieści Gminnych Jaworzyna Śląska