Mieszkańcy ulicy Świdnickiej mają dość
Mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Świdnickiej proszą o pomoc i nagłośnienie problemu z jakim borykają się od dłuższego czasu.
Muszę przyznać, że mam niemały problem i niesmak przy opisywaniu tej sprawy, ponieważ od momentu kiedy się o niej dowiedziałem miałem nadzieję, że uda się pomóc zgłaszającym bez potrzeby nagłaśniania tego. Wszak przy pisaniu w sprawach interwencyjnych chodzi o pomoc zgłaszającym a nie pisanie dla pisania, ale od początku.
Jakiś czas temu zgłosili się do mnie mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Świdnickiej z problemem z jakim się borykają od dłuższego czasu. Chodzi o uciążliwych sąsiadów, którzy utrudniają życie w tym bloku. Libacje alkoholowe, zanieczyszczona fekaliami klatka schodowa, niemiłe zapachy wydobywające się z mieszkania to tylko niektóre z rzeczy, z jakimi możemy się tam spotkać. Mieszkańcy podkreślają, że życie w takich warunkach nie należy do najłatwiejszych, ale starają się z tym jakoś trwać. Sprzątają nieczystości, znoszą różne przykre rzeczy, ale zachodzi tu już prawdopodobieństwo m.in. roznoszenia różnych chorób związanych ze stanem w jakim musi żyć jeden z wyraźnie dotkniętych chorobą alkoholową sąsiadów. Doszło do takiej sytuacji, że wezwane kiedyś pogotowie nie zdecydowało się udzielić mu pomocy w mieszkaniu, tylko zrobiono to na klatce schodowej ze względu na stan pomieszczenia jaki zastali.
Kiedy przekazano mi tę sprawę stwierdziłem, że w pierwszej kolejności przekaże informację radnej z okręgu ul. Świdnickiej pani Katarzynie Chmielowiec, aby zainterweniowała w tej sprawie mając odpowiednie narzędzia do tego. Przy wymianie korespondencji z radną zostałem poinformowany, że sprawa jest jej znana i została przekazana dalej. Taką też informację przekazałem dalej oczekującym pomocy.
Mieszkańcy nie ustępowali jednak w prośbach i pytaniach, czy znane są mi jakieś postępy w tej sprawie, ponieważ w ich przekonaniu sprawa jest bagatelizowana i nikt mimo apeli nie interesuje się tym. W międzyczasie drugi sąsiad zostawił naczynia na odpalonej kuchence gazowej, co groziło już pożarem. Mieszkańcy stwierdzili, że ignorować i czekać na reakcję nie ma już sensu. Brak nadziei na pomoc jest tu doskonale widoczny.
Sprawa ta jest widocznym, nierozwiązanym problemem. Piszę o niej i nagłaśniam ją mając cichą nadzieję, że odpowiednie organy potraktują w końcu tą kwestię poważnie i mieszkańcy rzeczonego bloku będą mogli w końcu żyć bez strachu o siebie i swój dobytek.
Do sprawy w miarę rozwoju będziemy wracać.
Marcin Burski
foto: Wieści Gminne
Panie Marcinie
„niemiłe”, „tę kwestię”
Dziękuję za Pani czujność. Proszę wybaczyć tak proste błędy. Wszystko zostało poprawione. Pozdrawiam Marcin Burski
👍🏻😊