„Porzuciłem image smutnego chłopaka” – rozmowa z Arturem Pojaskiem

Artur Pojasek – jaworzyński artysta, dla wielu znany jako Arthur Samuel, wydał ostatnio nową płytę. Zajrzyjmy do ” świata muzycznego” Artura i sprawdźmy co zmieniło się u niego od ostatniej naszej rozmowy.

Artur Pojasek – jaworzyński artysta muzyczny dał nam się poznać jako bezkompromisowy, wrażliwy artysta, który przekazywał swoją wizję świata w formie muzyki i ciekawych klipów, które towarzyszyły jego utworom. Artur ewoluuje i pokazał światu nowe wydawnictwo płytowe, które daje nam pogląd na jego zmianę mentalną, ale także i progres muzyczny. To ciekawy punkt wyjścia do rozmowy o tym co było, i o tym co jest teraz. Zapraszam do zapoznania się z rozmową:

W ubiegłym roku pisałem o wydaniu twojego pierwszego mini albumu płytowego, gdzie zawarłeś zbiór swoich kompozycji muzycznych. Co zmieniło się u Ciebie na gruncie muzycznym od tamtego momentu?

Zmieniło się bardzo dużo. Wtedy zaliczałem wszystkie „pierwsze razy” w robieniu i wydawaniu muzyki. Nie wszystko było do końca przemyślane i teraz pewnie też nie jest, bo ciągle się uczę, ale na pewno idzie mi to o wiele sprawniej dzięki Niebieskiemu Labelowi, do którego dołączyłem przy okazji wydania „Herbaty”. Przy nowym projekcie pewnie wykorzystuję doświadczenie zbierane przez lata, uczę się na błędach poprzedniego wydania. Przede wszystkim zacząłem używać większej ilości instrumentów, zacząłem szukać nieoczywistych rytmów, czy też brzmień. Porzuciłem image smutnego chłopaka, bo chciałbym, żeby ludzie kojarzyli mnie jako muzyka, który potrafi opisać wszystkie uczucia, nie tylko te skrajne. Co nie zmienia faktu, że nadal najlepiej się czuję przy balladowych klimatach. Zacząłem pisać teksty po polsku, co było dla mnie ogromnym krokiem do przodu. Pomogło mi też komponowanie utworów dla innych osób i z innymi osobami. Np. „Idealny Styl” powstał przy współpracy z Mateuszem „Healerem” Chochołkiem, takie rzeczy bardzo poszerzają horyzonty. Po raz pierwszy w życiu powierzyłem komuś innemu pracę nad różnymi czynnikami kreatywnymi: Mixem i Masterem za co jestem strasznie wdzięczny Maksowi „Max Deer” Niemczykowi z Deer Studio. Był bardzo cierpliwy co do moich uwag. Za okładkę była odpowiedzialna Laura Korzeniowska, która też reżyserowała moje teledyski, a jeden nawet nakręciła i zmontowała. Bez niej ten projekt by upadł. Przy teledyskach pracowali również Dawid Ho, Przemek Pojasek , Marcin „Starchy” Skrobiszewski, Kamil Lizak, Adam Kmak oraz Szymon „Glitchblade” Curyło. Animacje i rysunki do fizycznej płytki stworzył Michał Karpiński. W studiu ze mną siedział Filip Niziołek przy nagrywaniu wokalu, a studio mieściło się w ukochanej Szkole Muzyki Nowoczesnej we Wrocławiu. Przygotowanie wokalne oczywiście moja druga rodzina, czyli Akademia Rozwoju Talentów.

Proces twórczy u artysty to bardzo indywidualna kwestia. Jak przebiega to u Ciebie, że jesteś w stanie dawać tyle z siebie pod względem muzycznym i nowych utworów?

Przede wszystkim nic nie robię na siłę. Jeżeli czuję, że nie mogę już dokończyć utworu, to wraca on do szuflady i jest dokańczany w momencie, w którym przeglądam stare projekty i mam na niego pomysł. Tak samo z tekstami, często się zdarzało mi płakać nad telefonem, bo nie mogłem znaleźć odpowiedniego doboru słownictwa do tego, co chcę przekazać i do tego, żeby to się jeszcze rymowało. Ten spokój właśnie spowodował, że łatwiej jest mi te uczucia nazwać i przelać na papier. Chociaż nie ukrywam, że zdarzają się też teksty bardzo spontaniczne, po przebudzeniu się o 3 w nocy i pisaniu do 5:00.

Czuć w twoich utworach dużą dozę prywatności i pokazywania siebie ze strony, która nie jest oczywistą jeżeli chodzi o kreacje. Czy wymaga to od Ciebie specjalnego przygotowania, przemyśleń?, Czy może przychodzi Ci to naturalnie?

Jest to i było dla mnie bardzo trudne, dlatego też wcześniej pisałem po angielsku, bałem się tej intymności między mną, a słuchaczem. Mimo, że zawsze tworzyłem kameralny klimat, to bardzo się dystansowałem od wszystkiego. Teraz chcę być bliżej słuchacza, chcę być jego przyjacielem. Dzielę się tymi dobrymi i złymi chwilami z życia, ale też staram się mu doradzić w dobrych i złych chwilach. Chciałbym być dla odbiorcy mojej muzyki podporą emocjonalną. Oczywiście w piosenkach wszystko koloryzuję i przykrywam pewną płachtą, więc tekst nadal jest przepełniony metaforami i nieprawdziwymi zdarzeniami. Ale w tym wszystkim najważniejsze są właśnie wcześniej wspomniane emocje, a one są w 100% prawdziwe.

Czego możemy spodziewać się po Twojej nowej płycie? Czym różni się ona od pierwszej?

Przede wszystkim brzmieniowo jest barwniejsza. Przy poprzedniej EPce były to głównie brzmienia akustyczne, ewentualnie delikatne tło instrumentów cyfrowych. Przy nowej produkcji wszedłem na wyższy poziom producencki, bo mimo, że zachowałem nadal klimat „chłopaka z gitarą” to zamiast kolejnego albumu ze smutnymi piosenkami, które by były łatwiejszą opcją wybrałem mieszaniny gatunkowe. W BACKSPACE znajdzie się coś dla słuchaczy: funku, soulu, hip-hopu, muzyki dance, elektroniki, bluesa, ale przede wszystkim tych, którzy słuchają popu i bedroom popu. No i przede wszystkim jest więcej radosnych piosenek! To chyba najbardziej mnie cieszy. Tu mogę chyba zdradzić, że mimo, że trochę unowocześniam swój materiał, to mam nadzieję, że spełniłem również oczekiwania tych, którzy są ze mną od początku i chcieli ode mnie smutnych piosenek. Specjalnie dla nich w limitowanej edycji fizycznego albumu zawarłem drugą EPkę z akustycznymi smutnymi piosenkami w wersji cyfrowej. Jest ona bardzo limitowana. Może kiedyś ludzie te piosenki usłyszą, ale już nie nagrane pod kołdrą w pokoju.

Co aktualnie przed Tobą? Jakie plany na przyszłość do wytyczenia?

Przede wszystkim skupiam się nad najbliższymi 2 koncertami: 23 lipca w Świdnicy w klubie Łaźnia o godzinie 20:00 z okazji cyklu koncertów „Muzyka mi Leży” zorganizowanego przez Świdnicki Ośrodek Kultury. Będzie to dzień po premierze mojej EPki, więc jest to dla mnie symboliczne show i 30 lipca w Jaworzynie Śląskiej na stadionie przy ulicy Sportowej 1 o godzinie 19:30 z okazji festiwalu kolorów. Zżyłem się z bandem, z którym teraz gram i bardzo polubiłem to jak brzmimy. Nie mogę się doczekać aż ludzie to usłyszą. Graliśmy wcześniej pare koncertów, ale były one spontaniczne, nieoficjalne. Teraz czuję zupełnie inną energie. Wspomniana wcześniej premiera BACKSPACE EP też bardzo mnie zajmuje. Ale uważam, że totalnie warto, uwielbiam ten album, włożyłem w niego całego siebie muzycznie i emocjonalnie. Sam ułożyłem szatę graficzną i robiłem wszystko, żeby powstał w wersji fizycznej. Nawet jeżeli „fizyki” poszły do lamusa to ja jestem ich ogromnym fanem i nie wyobrażam sobie wydawać muzyki wyłącznie poprzez streaming. Chociaż dla samego uczucia trzymania płyty w ręku. Nie można go porównać z żadnym innym uczuciem. A więc zachęcam wszystkich do zamówienia sobie takiej płytki na https://sklep.niebieskilabel.pl Na koniec tylko jeszcze powiem, że szykuję kolejny projekt i mam nadzieję, że jeszcze o nim usłyszycie! Przychodźcie na koncerty, kupujcie płyty, rozrzucajcie wieść, ze BACKSPACE nadchodzi!

Marcin Burski

Redaktor Wieści Gminnych Jaworzyna Śląska

Dodaj komentarz