Poseł to brzmi dumnie. Jest na to szansa?
Wczoraj na konferencji prasowej Prawa i Sprawiedliwości oficjalnie poinformowano, że jednym z kandydatów na posła będzie burmistrz Grzegorz Grzegorzewicz, który zajmie ostatnie miejsce na liście. Czy możemy realnie myśleć o swoim reprezentancie na szczeblu ogólnopolskim? Jakie są na to szanse? Warto się temu przyjrzeć.
Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych nieśmiało mówiło się o pomyśle wspólnego posła na Sejm dla Jaworzyny i Żarowa. W praktyce chodziło o to, żeby wystawić jednego kandydata przy wsparciu mieszkańców tych dwóch Gmin, by reprezentował nasze interesy w Warszawie. Z koncepcji tej pozostał tylko głód odpowiedzialnego człowieka, który mógłby mówić naszym głosem. Przy całym szumie medialnym możemy mieć poczucie, że to właśnie teraz nadszedł nasz czas. Rzeczywistość w tej materii może okazać się jednak dużo bardziej skomplikowana.
Na początek trzeba określić sobie optymistyczne (!) założenie, że w naszym okręgu wyborczym lista PiS uzyska pięć mandatów na możliwych osiem. Przewiduję, że wówczas trzy mandaty przejdą na rozpoznawalnych i działających już posłów, a dwa uzyskają nowe twarze. To może jednak nie wystarczyć.
By mówić o realnych szansach, kandydat z naszego miasta musi wykonać gigantyczną pracę w kampanii wyborczej, aby wzrosła jego rozpoznawalność wśród wyborców, bo to oni na końcu decydują, kto będzie ich reprezentować. Żyjemy w „bańce”, która utwierdza nas w przekonaniu, że nasz burmistrz to osoba powszechnie znana i szanowana, a co za tym idzie głosy będą „robić” się same. Nic bardziej mylnego. Dodając dużą frekwencję wyborczą, premię za ostatnie miejsce na liście (mechanizm, gdzie wyborca dla zasady głosuje na ostatnie miejsce na liście), to tylko uczciwa i ciężka praca może dać sukces, który i tak może być na poziomie nie takim jak myślimy.
Praca o której mówimy, wydaje się, że powinna być przeprowadzona, oprócz naszej Gminy, na gruncie w miarę neutralnym, aby nie doszło do „bratobójczej” walki między kandydatami w ramach samego PiS. A z naszej bliskiej okolicy walczyć będzie (oprócz G. Grzegorzewicza) jeszcze dwóch aktualnych posłów: Wojciech Murdzek i Ireneusz Zyska.
Naszym obowiązkiem obywatelskim jest, bez względu na sympatie personalne czy partyjne, zagłosować na naszego kandydata, aby maksymalizować szanse reprezentacji naszej Gminy w Warszawie. To jedyne, co możemy zrobić. Reszta zależy od naszego kandydata, który musi zdawać sobie sprawę, że start to nie zabawa, czy zaspakajanie prywatnych ambicji tylko zabieganie o nasze interesy, do których jest przez nas oddelegowany. Krótko mówiąc mieszkańcy mają prawo oczekiwać, że burmistrz wykona swoją pracę na poziomie nas zadowalającym. Obejmowanie przez tyle lat stanowiska daje podstawy do rozszerzania swojej rozpoznawalności i kontaktów, a koniec końców możliwość ta dawana jest przez naszych mieszkańców, co zobowiązuje.
Poseł to brzmi dumnie. Oprócz brzmienia otwierają się perspektywy, posiadania swojego reprezentanta, który zadba o nasze interesy. Wydaje się, że przy tendencji wzrostowej w poparciu partii rządzącej szanse te otwierają się jak nigdy przedtem. Należy życzyć panu Grzegorzowi szczęścia i zapału do pracy, abyśmy nie musieli cytować kwestii z „Wesela” Wyspiańskiego o „złotym rogu”.
Marcin Burski
foto: polskieradio24.pl