Cukierki i podwyżki. Studium apetytów lokalnego samorządu [OPINIA]

Konglomerat radnych z komitetu burmistrza na czele z włodarzem gminy w grudniu zafundowali nam spektakl, w którym główną rolę grały podwyżki. Cała sprawa wpisuje się jednak w szersze konteksty aktualnej polityki gminy względem nas mieszkańców.

Pisząc gazetę i portal niejednokrotnie w rozmowach z naszymi mieszkańcami byłem świadkiem opinii o tym, że nasi radni, sołtysi nie pobierają żadnych diet i pieniędzy. W wytworzonej iluzji osoby te pełnią tą funkcję społecznie, ciężko pracując dla naszych mieszkańców. Szybko doszedłem do przekonania, że tak właśnie wygląda przekaz propagandowy naszych radnych, którzy usilnie próbują nam wmówić taki obraz sytuacji. Proszę sobie zadać pytanie. Czy gdyby nie istniał portal i gazeta Wieści Gminne ktokolwiek wiedziałby jak rozdysponowywane są pieniądze publiczne? I na czym do tej pory żerowano?

W życiu politycznym naszej gminy mamy jedną stałą, która jest pewna, jeżeli w danym momencie jest możliwa do wprowadzenia – to wszelkiej maści podwyżki. W tym roku w grudniu sprawa ta została rozłożona na ciekawe akcenty i przybrała zupełnie nowy wymiar, pokazujący realnie stan elity politycznej w naszym mieście, cały czas podkreślającej rzekome zatroskanie o gminę.

Na początek kilka faktów, aby móc wyjść do dalszej analizy. 30 listopada Rada Miejska głosami radnych z komitetu burmistrza, jak co roku, przegłosowała w maksymalnej skali podwyżki podatków dla mieszkańców i przedsiębiorców w naszej gminie. Co roku stajemy przed sytuacją kiedy opozycja apeluje o niesięganie w taki sposób do kieszeni mieszkańców, druga strona natomiast stosuje różne „fikołki retoryczne”, aby argumentować swoje decyzje. Ostatnimi czasy w modzie jest mówienie na sesji, że podejmowane są „trudne, ale odpowiedzialne decyzje”. Kiedy weszliśmy w okres przedświąteczny, zaaferowani własnymi sprawami, 17 grudnia zapytałem retorycznie w jednym z artykułów czy radni posuną się do podwyżek dla siebie i burmistrza w świetle przepisów, które pozwalają, ale nie nakazują takich rzeczy. Muszę przyznać, że pisząc wtedy ten tekst, robiłem to z czystej rzetelności co do możliwych scenariuszy, nie wierząc do końca, że dojdzie to do skutku. Okazało się, że zbyt bardzo przeceniałem zaplecze intelektualne burmistrza i radnych z jego komitetu. Przed sesją budżetową, 29 grudnia, radni podczas komisji przed sesją obradowali nad podwyżkami dla siebie i sołtysów w najwyższym zakresie. Cztery komisje, w których większościowo zasiadają radni ze strony burmistrza opiniowały pozytywnie chęć podniesienia sobie diet w sposób maksymalny jaki przewiduje rozporządzenie. Jedynie komisja mieszkaniowa nie mogła wydać opinii i ze względu na absencję jednej radnej i był remis. Dzień przed sesją na komisji budżetu radni opozycyjni wypowiedzieli swoje racje w tej sprawie, absolutnie nie godząc się na żadne podwyżki. Radni wraz z burmistrzem widząc jak wygląda obrót sprawy wycofali się szybko z proponowanych uchwał i podczas sesji wycofali je z porządku. Niesmak jednak pozostał. Cała sprawa pokazała również jak wygląda rzeczywiste nastawienie rady do swoich obowiązków.

Ci sami radni, którzy tak ochoczo i bezrefleksyjnie podnieśli obciążenia finansowe dla mieszkańców, miesiąc później chcieli usilnie podnieść sobie pobory. Nigdy nie ma dobrego czasu na takie decyzje. Jednak aktualny okres, kiedy mierzymy się z inflacją i ogromnymi podwyżkami jakie czekają nas w tym roku, jest czasem wyjątkowo nieodpowiednim. Nie stanowiło to jednak problemu dla naszych rajców, którzy chcieli w maksymalny sposób przeforsować swój plan, co na szczęście się nie udało. Resztę zostawiam Państwu pod rozwagę, jak wyglądają rzeczywiste intencje naszych lokalnych polityków.

W całej tej sytuacji jest jeszcze jedna kwestia, która w moim przekonaniu nierozerwalnie łączy się z aktualnym kursem naszej gminy. Po serii fundowanych obciążeń, niespełnionych obietnic burmistrz wraz z radnymi od pewnego czasu postanowił grać na niskich uczuciach mieszkańców, aby podnieść się wizerunkowo przed mieszkańcami. Podam tu tylko trzy przykłady z aktualnego okresu, które w jasny sposób pokazują co jest nam serwowane. Każdy nowy plac zabaw otwierany z cukierkami, które rozdaje burmistrz wraz z wiceburmistrz i osobami, które mają ocieplać swój wizerunek. Po 15 latach w naszym Urzędzie „geniusze strategii” wymyślili jarmark bożonarodzeniowy, z darmowym (!) grzańcem. W końcu iluminacje świetlne, które po tylu latach doczekały się wymiany. Atmosfera przedświąteczna dawała okazje do rozpływania się nad tymi kwestiami przez naszych mieszkańców. Proponowano nawet konkursy ze strony gminy na fotografie na tle tych wszystkich wspaniałości, aby jeszcze bardziej podbić przekaz i zaciemnić sytuację jaka była przed nami. Wszystko suto i z rozmachem. Za kulisami jednak rozmawiano w tym czasie jak wyciągnąć od nas na to pieniądze i jak samemu sobie podnieść pobory. Gwarantuje Państwu, że przyszły czas będzie obfitował w więcej tego typu sytuacji, w miarę postępu degradacji intelektualnej samorządu i burmistrza.

Ponoć jeden z radnych podczas komisji, gdzie dyskutowano na temat podwyżek dla radnych, twierdził, że są one potrzebne, ponieważ będą stanowić zachętę dla przyszłych mieszkańców, którzy chcieliby wziąć odpowiedzialność za decydowanie o gminie. Chciałbym kończąc, zapytać wspomnianego Pana radnego czy, aby na pewno ten rodzaj zachęty do pracy na rzecz gminy jest odpowiedni? A co w wypadku kiedy nauczymy wskazanych zachowań młode osoby i w przyszłości gmina nie będzie mogła zaproponować więcej pieniędzy za pracę, kiedy aktualne stawki będą wydawać się za małe? Reszta będzie wypłacana w cukierkach rozdawanych z koszyka przez Panią wiceburmistrz? Wywołując ten temat można napisać książkę. Ja skupiłem się na sprawach najbardziej jaskrawych. Czas na poważną dyskusję na temat kondycji i prawdziwych pobudek do pracy naszych radnych. Czasu jest coraz mniej, rozpasanie i apetyty są coraz większe.

Marcin Burski

Redaktor Wieści Gminnych Jaworzyna Śląska

Dodaj komentarz