Koparka zaczęła kopać. Pojawiły się szkielety. Powrót do sprawy komanda 1239 w Pastuchowie.

Dębowy lasek tuż za cukrownią w Pastuchowie, lata 80-te, koparka zaczęła kopać fundament pod jedną z konstrukcji, pojawiają się pierwsze szkielety ludzkie. Wspólny artykuł z Panem Bogdanem Muchą z Żarowskiej Izby Historycznej na temat jeńców wojennych z komanda nr 1239 w Pastuchowie dały asumpt do kontaktu z redakcją Wieści jednego z mieszkańców Pastuchowa.

Wspólny artykuł z Panem Bogdanem Muchą z Żarowskiej Izby Historycznej na temat jeńców wojennych z komanda nr 1239 w Pastuchowie, który byli wykorzystywani do pracy m.in w tamtejszej cukrowni (można przeczytać go TUTAJ) odbił się szerokim echem w naszej społeczności. Do redakcji Wieści Gminnych odezwał się jeden z mieszkańców Pastuchowa, który chciał podzielić się swoją historią i przypuszczeniami w tej sprawie. Stało się to asumptem do spotkania w terenie i unormowania, kwestii, które nie były do tej pory unormowane w historii tej wsi.

We wspomnianym wyżej artykule zasygnalizowaliśmy o możliwości istnienia anonimowych mogił radzieckich jeńców w bliskości obecnego cmentarza komunalnego w Pastuchowie, którzy byli wykorzystywani do pracy w tamtejszej cukrowni. Wskazuje na to szereg dokumentów z rosyjskich archiwów i doświadczenie badawcze Pana Bogdana, który odkrył podobne mogiły np. na cmentarzu w Imbamowicach. Poniżej cmentarz komunalny w Pastuchowie.

Po publikacji opisywanego tekstu, do redakcji Wieści Gminnych odezwał się jeden z mieszkańców Pastuchowa, który był pracownikiem cukrowni i był świadkiem zdarzenia, które może rzucać nowe światło w tej sprawie. Dało to asumpt do spotkania w terenie i ustalenia jeszcze kilku kwestii związanych z tą historią.

Teren tuż za cukrownią, który przedziela rzeka Strzegomka. Zarośnięty trawami obszar, gruzy, różnej wielkości kopce ziemne. Mieszkaniec opowiada, że wskazane miejsce wyglądało kiedyś zupełnie inaczej. Był tu piękny dębowy lasek, w którym spotykali się często mieszkańcy np. na wspólne ogniska. Mój rozmówca w latach 80-tych w raz z grupą pracowników cukrowni rozpoczął w tym miejscu wykopy pod fundamenty jednej z budowli, która była potrzebna do funkcjonowania zakładu. Rozpoczęło się kopanie koparką. Jakież było zdziwienie, kiedy zaczęto odsłaniać pierwsze szkielety ludzkie. Było ich kilka. Pracownicy nie chcąc problemów zaczęli ponownie przysypywać je. Po przeczytaniu artykułu mieszkaniec stwierdził, że być może były to szkielety opisywanych jeńców. Bliskość cukrowni, ustronne miejsce dawały do tego możliwości. Rozmówca nie potrafi dziś jednak stwierdzić, czy były przy tym jakieś skrawki odzieży, guzików, monet itp. Sprawa była wtedy niepożądaną konsekwencją ich pracy i chciano jak najszybciej poradzić sobie z tą kwestią. Poniżej zdjęcie aktualnego wyglądu opisywanego miejsca.

Jeszcze podczas pierwszej rozmowy telefonicznej rozpoczęliśmy dyskusję o możliwości ustalenia miejsc związanych z jeńcami wojennymi na podstawie pamięci najstarszych mieszkańców Pastuchowa. Mój rozmówca zrobił rekonesans wśród znajomych mieszkańców i ustaliliśmy przy tym kilka faktów.

Tuż za ostatnim zabytkowym domem w Pastuchowie, który kiedyś był domem właściciela tamtejszego folwarku, później generowano w nim prąd dla cukrowni w Pastuchowie, znajduje się otwarta przestrzeń, nieużytek porośnięty trawą. Widać go doskonale z drogi w kierunku Przyłęgowa. Na wspomnianym terenie według pamięci jednej z mieszkanek znajdowały się drewniane baraki właśnie dla wspomnianych jeńców. Były to drewniane konstrukcje, które sukcesywnie po wojnie rozbierano i dziś nie ma po nich śladów. Poniżej zdjęcie opisywanego terenu.

Przeszliśmy się z moim rozmówcą z tego miejsca w kierunku głównej bramy wjazdowej do cukrowni. W niedalekiej odległości tuż przy drodze z baraków do cukrowni, którą szli do pracy kiedyś przymusowi pracownicy, stoi dziś budynek mieszkalny. Kiedyś znajdował się w nim posterunek policji niemieckiej. Ciekawostką jest, że budynek ten stoi wyraźnie na miejscu starszej konstrukcji. Piwnice tego domu, to duże, ceglane, półkoliste pomieszczenia, który były kiedyś poprzedzielane i używane jako więzienne cele. Sami jeńcy nie przechodzili do pracy główną bramą cukrowni, tylko mniejszą obok, aby można było ich w osobny sposób skontrolować.

Badania terenowe, gdzie jasno można było prześledzić drogę z baraków do cukrowni, czy miejsce możliwych pochówków (oprócz cmentarnych) jeńców wojennych, dały jasny obraz tego co z czym mogliśmy mieć do czynienia podczas wojny na tym terenie. Temat samej cukrowni w Pastuchowie, po której zostało dziś tylko kilka śladów, jest również ciekawym tematem, ale zdecydowanie na inną dyskusję. Do tematu jeńców wojennych z komanda nr 1239 będę jeszcze wracać, po ustaleniu kolejnych okoliczności.

Marcin Burski

Redaktor Wieści Gminnych Jaworzyna Śląska

Dodaj komentarz