Mieszkańcy zdają test odpowiedzialności, władza żeruje [OPINIA]

Aktualna kadencja obfituje co rusz w kryzysy, z jakimi do tej pory nie mierzyła się nasza Gmina. Generuje to potrzebę zastanowienia się jak sobie radzimy z nimi, a konkretnie jak zachowuje się nasza władza. Kiedy odpowiemy sobie na te wątpliwości doprowadzi nas to do poszukiwania liderów na czas kryzysu, jakich niewątpliwie potrzebuje nasza wspólnota. Zaklinanie rzeczywistości w tej sprawie, aby utrzymać dobre samopoczucie nic nie zmieni, a wręcz przeciwnie może doprowadzić do nieodwracalnych konsekwencji.

Aktualna kadencja Rady Miejskiej w naszej gminie z pewnością przejdzie do historii. Nie przez niewiarygodne skoki cywilizacyjne, jak niektórzy chcieliby mówić, ale przez nieustanne kryzysy, które odciskają nieodwracalne piętno na naszej wspólnocie. Trzeba tu od razu dodać, że nie są to w większości kryzysy wywołane przez naszych włodarzy. Mówimy tu o kryzysach ogólnoświatowych w jakich musimy się odnajdywać, a w czym ma nam pomóc nasz samorząd jako ten który bierze odpowiedzialność za gminę. Poszczególne kryzysy można by było rozbierać na czynniki pierwsze i pokazywać rzeczywistą reakcję władz. Ja jednak chcę tu podzielić się refleksją na temat aktualnej sytuacji z jaką ma do czynienia świat, co również rzutuje w realny sposób na naszą gminę.

Agresywna napaść Rosji na Ukrainę była wielkim ciosem w światowy pokój i ład. Z podobnie ekstremalną sytuacją (jak w większości aktualnych kryzysów) nie mierzyliśmy się od zakończenia drugiej wojny światowej. Bomby, samoloty, bombardowania, płacz, śmierć – wszystko to rozgrywa się tysiąc kilometrów od nas. Wielu doświadczonych ludzi zastanawia się, czy nie stoimy u progu trzeciej wojny światowej, która w hipotetyczny sposób mogłaby dosięgnąć z dużą mocą nasz kraj, jako ten który łączy dwa światy, dwie kultury – wschodu i zachodu. W pierwszej fazie tej kwestii byliśmy biernymi widzami, którzy oglądali ze strachem w telewizji te obrazy. Współczuliśmy, staraliśmy się wczuwać w sytuację niewinnych ludzi, którzy zawsze najbardziej cierpią podczas wszystkich wojen. Przyszedł jednak moment kiedy reperkusje tego konfliktu dosięgnęły również naszą gminę w realny sposób. Na obszarze naszej gminy mamy do czynienia z coraz bardziej rosnącą liczbą uciekających osób przed piekłem wojny. Są to w większości bezbronne kobiety i dzieci, które chcą po prostu żyć, a w tym przypadku przetrwać.

Po długiej przerwie, w ostatni czwartek odbyła się sesja Rady Miejskiej. Sytuacja wojenna pokazała na tyle wyraźnie swoje następstwa, że spodziewałem się ze strony samorządu poważnej dyskusji na temat tego przed jakimi trudnymi wyzwaniami stoi aktualnie nasza gmina. Moją nadzieję podsycała tym bardziej wiedza o tym, że np. na posiedzeniach komisji Rady Miejskiej (które nie są już relacjonowane w Internecie) głośno wyraża się obawy w tej kwestii. Mówi się wyraźnie o coraz mniejszej pomocy ze strony ludzi, którzy w pierwszej fazie problemu byli aktywni, co aktualnie nie jest utrzymywane i wchodzi w tendencję spadkową. Mówiono również o bardzo mglistych deklaracjach ze strony Państwa na temat ewentualnej pomocy samorządowi, który przyjmuje uchodźców wojennych na swoje terytorium. W debacie publicznej panuje jednak wymowna cisza, która zaczyna być znakiem rozpoznawczym naszej władzy. To ważne kwestie, które należy poważnie traktować, nie tylko w tonie klubu dyskusyjnego.

Jest tu również inna bardzo ważna kwestia, która nie przebija się jeszcze w żadnych dyskusjach. Na terytorium gminy mamy aktualnie grubo ponad dwustu uchodźców. Liczba ta może wzrastać. Mówimy tu zatem już o „małym sołectwie”, które zapewne nie zniknie, tylko zaaklimatyzuje się w naszych realiach i będzie chciało żyć. Co nasza gmina może im zaproponować? Jak przygotować naszych mieszkańców, którzy coraz częściej wyrażają ostre opinie w tej sprawie? Jak samorząd próbuje nam wytłumaczyć tą kwestię, aby nasze stosunki z tymi ludźmi były na przyszłość stosunkami partnerskimi, nie podszytami resentymentami? Samorząd i władza nie robi nic w tej sprawie poza publikowaniem na stronie gminy zdjęć pomagających mieszkańców podprogowo próbując zaszczepić w nas przekonanie, że to wszystko zasługa burmistrza. Swoją drogą uporczywe milczenie samego burmistrza w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę jest sytuacją arcyciekawą, ale to temat na inną opinię podpartą konkretnymi dowodami.

Co dostaliśmy w tym świetle na ostatniej sesji Rady Miejskiej? Suche, zaraportowane liczby na temat imigrantów ukraińskich, a także puste gesty przewodniczącego Rady Miejskiej Artura Nazimka, który wystawił przed sobą na stół flagę polską i ukraińską a także herb naszej gminy. Sam ten gest nie znaczył jednak dla mnie nic, myślałem, aby poczekać do jego wystąpienia jako tego, który pozuje na mędrca i tego, który zawsze jako ostatni ma najwięcej do powiedzenia. Jakież były moje zdziwienie, kiedy zacząłem wsłuchiwać się w jego słowa, kiedy zaczął się odnosić do sprawy. Jedynym wysiłkiem intelektualnym na jaki zdobyła się nasza rada miejska była propozycja składki pieniężnej radnych (jak gdyby było to czymś nadzwyczajnym) i przekazanie jej na poczet organizacji Pozytywka. To wszystko, to koniec refleksji naszej władzy. Jest to sytuacja nie tyle przykra, co niebezpieczna w świetle tego z czym mamy aktualnie do czynienie i z czym możemy jeszcze mieć na przyszłość w dużo bardziej niekorzystnej konfiguracji

Cała ta sytuacja pokazał mi kolejny raz w dobitny sposób, że nasza władza pomimo kolejnych odsłon światowego kryzysu nie uczy się w żaden sposób, nie wyciąga żadnych wniosków, tylko dalej trwa w jednej strategii pt. „Jakoś to będzie”. Samorząd i władza celowo nie informuje mieszkańców o rzeczywistości w jakiej żyjemy, aby nie psuć nam nastrojów, aby wyglądało, że wszystko jest pod kontrolą. Jest zupełnie inaczej, a najgorsze w tym jest to, że w moim przekonaniu nasza gmina nie wie co dalej, jak się to wszystko potoczy, oddaje nas jako wspólnotę w objęcia „ślepego losu”. Na końcu jak przy epidemii koronawirusa czy wichurze jaka nawiedziła naszą gminę, każdy będzie musiał sobie radzić sam.

Wojna jaka trwa u naszych sąsiadów trwale przebiegunowuje nasze realia. Ten kto tego nie widzi jest ślepy albo wyrafinowany. Apeluje do naszych władz o konstruktywny głos w tej sprawie. Nie, nachalną promocję swoich organizacji, nie, zmienianie zdjęć profilowych burmistrza, aby ocieplić wizerunek, ale o poważną dyskusję i pokazanie rzeczywistego, strategicznego działania w tej sprawie na przyszłość. To jak ułożymy to teraz, będzie rzutować jak będzie wyglądać nasza lokalna mapa i rzeczywistość. Czas pustosłowia i popijania wódeczki na dożynkach skończył się. Ten kto ze strony władz tego nie rozumie lub nie potrafi udźwignąć tego brzemienia niech zrzeknie się mandatu w poczuciu odpowiedzialność za gminę. Nie stać nas jako wspólnoty na kolejne trwanie w letargu i wmawiania sobie, że będzie dobrze, lub opowiadania, że najważniejsze jest, aby było ładnie, a ten kto mówi inaczej obligatoryjnie jest spychany do narożnika psującego dobre, ale nieświadome nastroje społeczne.

Marcin Burski

Redaktor Wieści Gminnych Jaworzyna Śląska

Dodaj komentarz