Milczenie na służbie stanowiska. Burmistrz kontra kryzys [OPINIA]

Trudna sytuacja pogodowa i aktualne problemy z tym związane są świetnym przykładem na to, jak w naszej gminie zarządza się kryzysem. Warto na to spojrzeć w szerszej perspektywie, aby zrozumieć ten niepokojący mechanizm.

Kryzysy bywają różne. Są małe, doraźne, bywają również duże, trwałe, kompleksowe. Ich zwornikiem i wspólnym mianownikiem jest stanowisko wobec nich, odpowiedź na nie i ich rozwiązanie. Jak jest to przeprowadzane lub ignorowane zależy od człowieka i jego postawy. Jeżeli oprzemy to o pełnione stanowisko publiczne, gdzie odpowiada się, nie za siebie tylko wspólnotę, sytuacja znacznie się komplikuje i należy rozpatrywać to w szerszych kontekstach.

Kierowanie gminą czyli mieszkańcami (ponieważ to my mieszkańcy ją tworzymy) jest specyficznym rodzajem rządzenia. Konstruowanie przeróżnych form, które mają określać człowieka na stanowisku wójta, burmistrza czy prezydenta jak współczesnego menadżera czyli kreatywnego pozyskiwacza funduszy nie przystaje do sprawy i sprowadzanie tego do takich przymiotów zaciemnia obraz sprawy. Gmina to nie prywatne przedsiębiorstwo czy folwark, gdzie można czuć się panem. To coś głębszego co musi zasadzać się w pierwszej kolejności na dobru i dialogu z mieszkańcami, gdzie każda decyzja, każda sprawa powinna być w konstruktywny sposób przekazywana i tłumaczona mieszkańcom, ponieważ podejmowana jest w ich imieniu przez osoby do tego uprawnione w drodze wyborów. Łatwo i przyjemnie jest przekazywać informacje o sukcesach, gdzie ego poszczególnych osób jest miło chełpione, trudniej mówić i odnosić się do spraw trudnych, skomplikowanych, czy zwyczajnie doraźnych, ale doskwierających. Wkrada się w takich razach instynkt polityka, który nie chce być posłańcem złej nowiny. Lepiej milczeć i nie skupiać wtedy na sobie uwagi, spychać odpowiedzialność na kogoś innego.

Tutaj należy wytłumaczyć sobie jedną rzecz o której często zapominamy przez systematyczne wmawianie nam jako mieszkańcom jednej narracji przez tyle lat. Pan Burmistrz jako włodarz gminy jest odpowiedzialny za wszystko, co ogniskuje w sobie jednostki samorządu terytorialnego czyli m.in.: bezpieczeństwo, sport, kulturę itd. Ewentualnie kierownicy, dyrektorzy placówek są pod ścisłą kontrolą burmistrza i to na jego osobie skupiają się ostateczne decyzje. Bez przesady można nazwać demagogią stwierdzenia, że Pan Burmistrz nic nie wie o problemie czy sprawie w danej jednostce, ponieważ zarządza nią mianowany przez niego dyrektor. Niby to oczywiste, a w naszych realiach niestety nie. Kryzys z dostarczaną wodą – Pan Burmistrz nic nie widział, kryzys w MKS Karolina ze środowiskiem kolarzy – Pan Burmistrz nic nie widział. Problem został zepchnięty, prawda? To tylko dwa pierwsze przykłady z brzegu, gdzie burmistrz odniósł się do nich dopiero pod naciskiem.

Z racji tego, że tworzę portal i gazetę Wieści Gminne przyglądam się również pracy innych samorządów i ich włodarzy, aby mieć odnośnik porównawczy do tego, co dzieje się u nas. Z przykrością i bez satysfakcji muszę stwierdzić, że nasz włodarz pod względem kontaktu z mieszkańcami i przyjmowania na siebie trudnych spraw wygląda naprawdę blado. Zatrzymam się tu i po raz kolejny przytoczę sprawę, która do tej pory boli i dla mnie jako mieszkańca była policzkiem. Wiosna 2020 roku a wraz z nią pierwsza fala COVID-19 była dla wszystkich na świecie szokiem. Było wtedy dużo strachu, niewiadomych, kolejnych obostrzeń. Wyludnione i puste miasta będą tego symbolem dla historii. Odpowiedzialni włodarze (nawet w gminach ościennych) dodawali otuchy mieszkańcom, tłumaczyli, uspokajali, scalali wspólnotę w tej trudnej sytuacji. Ludzie mogli odwołać się do lidera, przywódcy, który przejdzie przez ten trudny czas razem z mieszkańcami, weźmie na siebie brzemię ochrony każdego członka wspólnoty w miarę możliwości (piszę w takich słowach, ponieważ sytuacja była i wydaje się, że nadal jest bardzo poważna). Kiedy nasza społeczność potrzebowała takich zachowań, podania ręki i pewności ochrony w tak trudnym kryzysie, nasz włodarz na kontrze do odpowiedzialnych postaw wymyślił, że opublikuje jako komentarz do sprawy swoje sielskie zdjęcie na tle wiosennych sadzonek w ogrodzie. Jak mieli czuć się mieszkańcy? Jak zostali potraktowani?

Strategią na czas kryzysu i tłumaczenia trudnych kwestii dla naszego burmistrza jest milczenie. Mówi o przyjemnych sprawach, pokazuje się i „mruga okiem na zdjęciach”, aby być zawsze dobrze kojarzony wizerunkowo. Trudne sprawy, problemy, nie mogą być w żaden sposób kojarzone z nim. Pytam jednak: gdzie w tym wszystkim gmina, mieszkańcy, wspólnota? Gdzie szacunek do piastowanej funkcji? Mieszkańcy zamiast dialogu dostają zdjęcia burmistrza z dopiskiem „weselnie”. Więcej – jeżeli ktoś ośmieli powiedzieć o sytuacji kryzysowej jak np. radny Syntyrz o wodzie niezdatnej do picia, zostaje zgłoszony do prokuratury przez burmistrza, a Pani mecenas z ramienia gminy tłumaczy, że taka decyzja została podjęta z racji zaburzenia wizerunku gminy i burmistrza. To momenty wysoko niepokojące i zmuszające do naprawdę głębokiej refleksji.

Czas kryzysu musi iść w parze z silnym charakterem. Nasza wspólnota już nie raz pokazała, że ma silnych i odpowiedzialnych mieszkańców, którzy sami potrafią sobie poradzić. Nie o to jednak chodzi. Smutną konstatacją tej opinii jest to, że nasza gmina nie wychowała jeszcze odpowiedzialnego lidera. Aktualnie utrzymujemy burmistrza, który nie znosi krytyki i unika trudnych spraw, za które jest odpowiedzialny. W zamian dostajemy postawę małego chłopca, który ciągle zabiega o akceptację otoczenia, aby być lubianym i nic więcej. To smutne, ponieważ żyjemy w czasach, gdzie potrzebny jest lider na czas kryzysu, który opowiada się za mieszkańcami, nie własnymi przywilejami i kunktatorstwem, które pozwalają na działanie „po cichu” np. w spółkach skarbu państwa. Trudnych spraw, kryzysów może być więcej. Co wtedy dostaniemy? Milczenie lub zdjęcie z wesela?

Marcin Burski

Redaktor Wieści Gminnych Jaworzyna Śląska

Jedna myśl na temat “Milczenie na służbie stanowiska. Burmistrz kontra kryzys [OPINIA]

  • 11 lutego, 2021 o 12:18 pm
    Permalink

    Wojtek Araszczuk już pisał o tym w na plakacie wyborów w 2014 że to nie jest lider ani przywódca tylko „radny kto się wstrzymał Grzegorzewicz” który jedyne co umie to przypisywać sobie sukcesy innych jak strefa w Jaworzynie która załatwiła jeszcze Pani Kita a ten sobie siedzial w zarzadzie i pieniazki bral a teraz udaje ze cos zalatwil. #dojnazmiana. Niech pozywa wszystkich jak chce ale ludziom ust i oczu nie zamknie.

Dodaj komentarz