Milikowicki pałac we wspomnieniach mieszkańców
Jakiś czas temu pisałem o pałacu i przyległym do niego parku w Milikowicach Dolnych. Dziś wracam do niego, aby oddać głos mieszkańcom, którzy opisali to miejsce pamiętając je jeszcze z lat 60-tych.
Jakiś czas temu pisałem o pałacu i przyległym do niego parku w Milikowicach Dolnych (link TUTAJ). Jest to majestatyczna budowla, do której przylega szesnasto hektarowy teren. Dziś to zapadła ruina z parkiem, który przypomina raczej zarośnięty las. Chodząc jednak po tym terenie można wyobrazić sobie piękno i rozmach tego miejsca. Ślady ścieżek, cieków wodnych czy oczek wodnych pokazują dobitnie, że jest czego żałować.
Podczas jednej z rozmów z mieszkańcami wsi Milikowice zacząłem pytać o wspomnienia związane z tym miejscem. Zaangażowanie i tęsknota z jaką opowiadali mi o nim dał mi asumpt do jeszcze jednej podróży, tym razem w krainę przeszłości, gdzie miejsce to jawi się jako istny raj, utracony raj.
Pałac zaczął popadać w ruinę dopiero w latach 70-tych XX wieku, gdy z braku funduszy zawaliła się część nieremontowanego dachu. W latach 60-tych był jeszcze w całkiem dobrym stanie, o czym opowiadali mieszkańcy: „w pałacu było przedszkole, stołówka, a nawet kino, do którego chodziliśmy. Widziałam tam kiedyś film wojenny, który był dla mnie tak straszny, że do dziś mam problem z oglądaniem takich rzeczy”. Inny mieszkaniec opowiada, że „w pałacu uczyłem się grać na akordeonie. Był tam wtedy piętnastoosobowy zespół, gdzie na lekcje przyjeżdżał nauczyciel z Wrocławia, który nas prowadził. To był wspaniały czas, piękny pałac. Proszę zobaczyć, jaka tam jest zdrowa cegła”.
We wspomnieniach mieszkańców to jednak park jawi się najpiękniej. „Od strony drogi szła szeroka aleja, która w środku parku krzyżowała się z inną i wiodła do jednego ze stawów. Przed pałacem stało wielkie drzewo przypominające płaczącą wierzbę, tylko, że miało liście. Była pod nim ławka. W parku również były różne ławeczki, mostki nad ciekami wodnymi, biegające między drzewami wiewiórki. Na wiosnę park zakwitał pięknymi kwiatami: zawilcami, przebiśniegami, pierwiosnkami. Później zakwitała innymi kwiatami stosownie do pory roku. Było to miejsce spacerów, odpoczynku, którego do dziś nie mogę odżałować. Wielka szkoda, że miejsce to nie wygląda jak kiedyś i raczej nie zanosi się żeby miało tak wyglądać”.
Pałac i przyległy do niego teren zaczął podupadać w gwałtownym tempie w latach 70-tych, kiedy wysiedlono z niego ludzi i miał rozpocząć się jego remont związany m.in.: z wymianą ogrzewania na centralne mimo, że były tam piękne piece kaflowe. Pieniędzy jednak nie starczyło i w po runięciu części dachu nikt nie miał zamiaru odbudowywać go.
Już niedługo na łamach Wieści, kolejna ciekawostka z wiecznością w tle, dotycząca również opisywanego miejsca.
Foto: Wieści Gminne, polska.org