Trampolina zwana gminą [OPINIA]

Ostatnie „twarde” ruchy kadrowe w jaworzyńskim Urzędzie Miejskim rzucają nam światło na prowadzoną politykę względem naszej gminy i motywacje, jakie są z tym związane. Pan Marek Zawisza odchodzi z funkcji wiceburmistrza. Wymaga to wspomnianego przeze mnie odrębnego komentarza.

Po dziesięciu latach mury naszego Urzędu Miejskiego opuścił Marek Zawisza, dotychczasowy etatowy i polityczny partner Grzegorza Grzegorzewicza na stanowisku zastępcy burmistrza. Pan Zawisza od wczoraj piastuje funkcję prezesa świdnickiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, a na jego miejsce została powołana Justyna Chrebela, dotychczasowy kierownik Referatu Rozwoju i Promocji. Wszystko to zostało przedstawione jako nic nie znaczące przesunięcie kadrowe, które nie skutkuje niczym, oprócz nowych – starych twarzy, zadartych jeszcze wyżej z racji piastowanych funkcji. Jest w tym jednak powtarzający się, niepokojący algorytm, który jak na dłoni pokazuje prawdziwe motywacje jakie przyświecają naszym włodarzom i grupie ściśle z nimi powiązanej.

Na początek trochę wspomnień, aby wszystko dostatecznie unormować i zrozumieć konteksty, jakie z tego wynikają. Marek Zawisza od zawsze w karierze politycznej był ściśle powiązany z optyką Pana Grzegorzewicza. Oficjalnym początkiem był jego wybór do Rady Miejskiej w 2011, gdzie startował z komitetu burmistrza. Pan Grzegorzewicz kiedy pierwszy raz objął stanowisko burmistrza na sztandarach niósł odciążenie samorządu z biurokracji i zrezygnowanie z funkcji zastępcy burmistrza twierdząc, że sam podoła wszystkim obowiązkom. Pierwsza kadencja faktycznie przeszła w tym duchu. W drugą wkroczyliśmy już w atmosferze większej pewności siebie burmistrza, który przestał bać się pokazywać rzeczywistych intencji, co przyniosło nam m.in powrócenie do idei zaniechanych czyli na nowo powołania swojego zastępcy. Został nim z nadania Marek Zawisza, który ochoczo rozstał się z mandatem radnego i przystąpił do pracy w swoim nowym gabinecie. Do dziś w miejskich rozmowach mówi się o tym ruchu, gdzie Marek Zawisza jawi się jako „uciekający w przód” pracownik ZPS Karolina, która miała wtedy swoje problemy, a Grzegorz Grzegorzewicz przygotował miękkie lądowanie wiernemu kompanowi.

Trzeba uczciwe przyznać, że Pan Zawisza dobrze wywiązywał się z pokładanych w nim nadziei przez Pana burmistrza. Zawsze wiernie na kursie szefa, mówiący i robiący rzeczy, jakich nie chciał robić Pan Grzegorzewicz, aby nie spaść w notowaniach mieszkańców. Z tym chyba będzie mi się kojarzyć w pierwszej kolejności Pan Zawisza. Czyli mówieniu o rzeczach niepopularnych, ale w konsekwentny sposób, by ucinać wszelkie dyskusje. To mimo wszystko wymaga odwagi, której brakowało burmistrzowi.

Dekada rządów w tandemie przeminęła szybko. Od zawsze była ona jednak naznaczona jedną narracją, która jest „wbijana” nachalnie naszym mieszkańcom od momentu dojścia do władzy Pana Grzegorzewicza. Mianowicie, że on sam i wszyscy którzy z nim współpracują to wierni i lokalni patrioci, którzy dniem i nocą nie myślą o niczym innym jak naszej gminie i jej dobru. Cała ta narracja od pewnego czasu konsekwentnie upada i to za przyczyną naszych „wodzów”.

O nieudolnych ucieczkach Pana Grzegorzewicza z naszej gminy pisałem wielokrotnie m.in. w kontekście jego ciągłych startów do ław sejmowych, biorą coraz bardzie nachalnie naszych mieszkańców jako swoistych „zakładników” w tym planie. On sam nie kryje się z tym chyba specjalnie i nie czuje dyskomfortu, kiedy mówi (jak przy ostatnim starcie na posła), że jest specjalistą od spraw senioralnych i polityki prorodzinnej. Wcześniej chciał rewolucjonizować kodeks karny i wziąć się za niesprawiedliwość w kraju. Chciałoby się w tym momencie pożartować, sytuacja jest jednak poważna.

Pan Zawisza przełamał tą jaworzyńską niemoc i opuścił nas ku (jak sam pewnie myśli) wyższej misji którą jest budownictwo socjalne w Świdnicy. To progres i trzeba to uczciwie powiedzieć. Należy też jednak podkreślić to, że nasza gmina kolejny raz była „zakładnikiem” w tej sprawie. Dawała mu wszystko, a on, kiedy przyszedł odpowiedni moment i większe pieniądze, posprzątał biurko i poszedł. Trzeba w tym momencie powiedzieć również jakie pojawiają się komentarze w tej sprawie. Mianowicie wśród naszych mieszkańców panuje pogląd, że Pan Zawisza kolejny raz uciekł, kiedy na horyzoncie mogą pojawiać się problemy. W tym przypadku problemy z zarządzaniem gminą. Patriotyzm lokalny wśród obecnej lokalnej elity politycznej kończy się w bardzo wyraźnym punkcie. Kiedy można coś wyżej „ugrać” i uciec. To smutna refleksja, być może nazbyt ostra, ale wypływająca głęboko z moich przemyśleń. Co musie się stać, aby skończyć z tym „skakaniem” po naszej gminie, jak po trampolinie?

Panu Markowi jako człowiekowi należy życzyć szczęścia w nowej pracy, a jako osobie publicznej przypominać, co zawdzięcza naszej gminie i jak z nią postąpił. Nowa Pani wiceburmistrz to odrębny temat, który potrzebuje osobnego komentarza. Można tu powiedzieć tylko tyle, że nie łączy ją z naszą gminą nic poza pensją. I to jest bolące w tym przypadku jeszcze bardziej, ponieważ pokazuje gdzie się staczamy w „chocholim tańcu”.

Nasza gmina poprzez swoich włodarzy straciła już dawno możliwość kreacji i rozwoju, który służyłby ogółowi. Widzimy coraz lepsze samochody, coraz lepsze wakacje z ich strony i to ma nas cieszyć i to na nich mamy patrzeć jak w serialu na ludzi sukcesu. Gmina to oni. Poplecznicy Pana Burmistrza w rozmowach z Państwem będą zapewne uskuteczniać tezę, że tak naprawdę nic się nie zmienia wraz z odejściem Pana Zawiszy. Będzie tak samo, tylko lepiej. Warto wtedy zapytać: lepiej, ale dla kogo? Kolejne pytanie jakie się nasuwa to ile ta „krowa”, która nie jest karmiona wyda jeszcze mleka i jakim kosztem się to odbędzie? Na koniec zakończę pozytywnym akcentem. Wchodzimy w wakacyjny okres. Za moment zapewne burmistrz wyśle nam kolejną pocztówkę z wakacji. Wszystko będzie dobrze.

foto: swidnica24

Marcin Burski

Redaktor Wieści Gminnych Jaworzyna Śląska

Dodaj komentarz