Refleksja o suficie. Komentarz powyborczy

Tegoroczne wybory były okresem wzmożonego zainteresowania ze strony mieszkańców Gminy, ponieważ brał w nich udział kandydat z naszego miasta. Warto spojrzeć na tą sprawę chłodno, już bez całej kampanijnej machiny, która często zniekształca nasz ogląd rzeczywistości.

Na początku muszę przypomnieć, że jako pierwszy poinformowałem o starcie Grzegorza Grzegorzewicza w ostatnich wyborach parlamentarnych, a później jasno opowiedziałem się za wsparciem przy urnie naszego kandydata bez względu na partyjne animozje [LINK TUTAJ]. Bezsprzecznie była to bardzo dobra okazja na naszą reprezentację w Sejmie, która niestety może nie powtórzyć się w tak dobrej konfiguracji w kontekście siły partii rządzącej. Burmistrz Grzegorz Grzegorzewicz uzyskał obiektywnie patrząc przyzwoity wynik, pytanie jednak czy to jego górna granica i jak wpłynie to na naszą Gminę, mając na uwadze fakt, że bez względu na to jak będziemy zaklinać rzeczywistość, zostaliśmy zaproszeni do udziału w konflikcie politycznym opowiadając się tak radykalnie po jednej ze stron.

Mało kto dziś pamięta, ale obecny start Burmistrza był jego trzecim podejściem do uzyskania mandatu poselskiego (2001, 2005, 2019). Pierwszy i drugi start wraz ze słabym wynikiem poszedł w odmęty zakazanej historii i nikt dziś o nich nie przypomina. Kolejny start był dużo bardziej realny i od początku twierdziłem, że nie jest on skazany na klęskę. Sprzyjało temu duże poparcie partii rządzącej w sondażach, która realnie może składać obietnice i zapewnienia o przyszłych projektach, mogących rozbudzać apetyty i wyobraźnię wyborców. Dodatkowo ostatnie miejsce na liście było tzw. miejscem premiowanym, które często pomaga kandydatowi, ze względu na styl myślenia, jaki uprawiają niektórzy wyborcy.

Jaka była kampania Burmistrza? Dużo fotografowania i uśmiechów na każdym kroku, plus ekspansja billboardowa i nieśmiałe stwierdzenie, że jest mu bliska polityka senioralna oraz rodzinna. Na ile było to skuteczne? Nie chcę oceniać, ponieważ moje rozumienie polityki jest bardziej konserwatywne i kiedy patrzę subiektywnie na pewne sytuacje wzbudza to tylko mój uśmiech (zdjęcia ze zdezorientowanym premierem w tłumie). Podkreślam jednak, że być może nie rozumiem współczesnych standardów i faktycznie niektóre metody były sensowne, aby wytwarzać wrażenie o wielkiej sile i nowoczesnych metodach kampanijnych. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że można było bardziej przyłożyć się w niektórych miejscach, które były wyraźnie pomijane w okręgu. Czy przełożyłoby się to na tę różnicę głosów, których zabrakło do Wojciecha Murdzka?

Na wstępie zapytałem, czy to górna granica naszego kandydata, jeżeli chodzi o skuteczne zabieganie o głosy, ponieważ jako postronny obserwator widziałem, że nikt nie dostał tyle pomocy przy poparciu i promocji jako kandydat szerzej nieznany. Został uruchomiony cały partyjny przemysł promocji, który miał zapewnić jak najwyższą lokatę. Więcej nie dało się dostać, a i darczyńcy po drugiej kadencji rządzenia mogą być mniej hojni i silni do dawania skutecznych prezentów.

Pojawia się tu również inny problem, którego wcześniej nie przerabiała nasza Gmina. Chodzi konkretnie o mocne upartyjnienie naszego samorządu, co w dłuższej perspektywie może okazać się balastem i problemem. Zmierzch władzy partii rządzącej może w końcu przyjść i zapewne kiedyś przyjdzie, bo każda władza przecież zużywa się. Jak wytłumaczymy bycie jednym z przyczółków jednej z partii? Uprzedzam argument, że daje nam to aktualnie wymierne korzyści w postaci większej troski o Gminę ze strony prominentów PiS. Okoliczne samorządy nie musiały wkładać tak dużego wysiłku, aby na kanwie kampanii uzyskać dla siebie zainteresowanie i przychylne traktowanie ze strony Prawa i Sprawiedliwości.

Życzę jak najlepiej Panu Burmistrzowi i gratuluję wyniku. Myślę jednak, że okienko transferowe, w kontekście mandatu poselskiego, otworzyło się w tych wyborach maksymalnie i tak optymistycznych uwarunkowań politycznych nie da się już powtórzyć przy ewentualnym ponownym starcie. Dziś Burmistrz na pewno zyskał na prywatnej rozpoznawalności, ale co dalej z naszą Gminą?

Marcin Burski

foto: facebook Grzegorz Grzegorzewicz

Marcin Burski

Redaktor Wieści Gminnych Jaworzyna Śląska

Dodaj komentarz