„Dopiero jak poszłam na emeryturę zaczęłam malować i robić to co chciałam.” – rozmowa z Panią Teresą Mikołajewską

Pani Teresa Mikołajewska – mieszkanka Jaworzyny Śląskiej, która swoją pracą i pasjami pokazuje, że wiek to nie przeszkoda, aby realizować swoje marzenia. To również przykład samodoskonalenia się na każdym etapie swojego życia. Zapraszam na rozmowę z Panią Teresą.

Nasza gmina obfituje w wielu ludzi z talentami, które zdecydowanie wykraczają ponad przeciętność. Są to często skromne jednostki, które w przysłowiowy sposób „robią swoje”, pokazując, że człowiek jest w stanie osiągnąć dużo więcej niż nam się wydaje. Mówimy tu o różnych przedziałach aktywności – kultury, pasji, wrodzonych talentów czy sportu. Jest poczucie, że mówi się o nich za mało, lub wcale, co jest nieodżałowaną stratą, ponieważ dla wielu z nas mogą stanowić wzór czy „światełko w tunelu”, kiedy myślimy, że coś nas przerasta, lub szukamy „sposobu na siebie”.

Jedną z takich osób jest właśnie Pani Teresa Mikołajewska z Jaworzyny Śląskiej, która pięknie maluje, nie obce są jej również inne zajęcia artystyczne czy nauka języka niemieckiego. A wszystko to na zasłużonej emeryturze kiedy wielu mogło by powiedzieć, że „to już nie ma sensu”, a sens jest w tym dużo głębszy niż nam się wydaje, ponieważ w rozmowie z Panią Teresą przewijać się będzie również wątek potrzeby i nierezygnowania z aktywizacji w wieku poprodukcyjnym.

Podczas rozmowy z Panią Teresą mogłem zatopić się w arkana sztuki, malarstwa, całej kuchni z tym związanej co było dla mnie niesamowitą przygodą i kolejną lekcją, że każdy z nas może realizować się jeżeli tylko tego chce. Była to również rozmowa o aktywizacji senioralnej, gdzie Pani Teresa bardzo mocno podkreślała, że malarstwo i to wszystko czym teraz się zajmuje odnalazła właśnie na emeryturze, kiedy otrzymała w końcu czas na rzeczy, które zawsze z nią były, ale proza dnia codziennego nie zawsze stwarzała ku temu okazje. Będzie to zapewne ciekawa rozmowa dla wszystkich tych, którzy wyrażają swoją wrażliwość względem sztuki, ale będzie to również ciekawy materiał dla wszystkich osób, które ukończyli swoje zawodowe życie i szukają kursu w którym mogliby się ponownie spełnić i robić coś dla własnej satysfakcji co jest największą nagrodą i szczęściem. Serdecznie zapraszam do przeczytania mojej rozmowy z Panią Teresą Mikołajewską:

– Piękna kolekcja prac. Być może moja ocena mało znaczy, ponieważ nie znam się, ale naprawdę podoba mi się..

Miło mi. Właśnie teraz dowiozłam resztę obrazów do domu, ponieważ wystawa w Świdnicy na której były – skończyła się. Wcześniej można było oglądać m.in moje prace np. na wystawie na wieży ratuszowej w Świdnicy.

– Były to wystawy tylko Pani prac czy może była to szersza inicjatywa?

Nie, nie. To były wspólne wystawy pasjonatów, takich jak ja. Swego czasu należałam do Świdnickiego Stowarzyszenia „Kanon” – artystów plastyków amatorów, gdzie wspólnie spotykaliśmy się i malowaliśmy ucząc się przy tym od siebie tej sztuki. Dojazdy, czas zmusiły mnie jednak do rozluźnienia tych znajomości i teraz można powiedzieć jestem tylko sympatykiem tej grupy a nie członkiem. Swoją drogą jeżeli już o tym rozmawiamy to żałuje, że w naszej gminie nie ma miejsca i okazji do rozszerzenia oferty kulturalnej, gdzie mieszkańcy mogli by rozwijać swoje talenty a wierzę, że są wśród nas tacy ludzie, którzy tworzą, ale nie pokazują tego światu, a to błąd.

– Pani Tereso jak to się zaczęło z tym malowaniem? To było z Panią, czy może któregoś dnia po prostu usiadła Pani do karty papieru i tak zostało?

Wie Pan, od kiedy pamiętam jak byłam dzieckiem to lubiłam malować. Ostatnie kartki w zeszytach szkolnych zawsze były pełne moich rysunków. Gdzieś to siedziało we mnie. Inspiracją w tej sprawie była zawsze moja chrzestna, która mając czwórkę dzieci też malowała, chociaż bardzo dorywczo. Często nie kończyła bo wiadomo, że czasu nie było za dużo. Dopiero jak poszła na emeryturę, na nowo wszystko to uwolniła z siebie i zaczęła malować. Zaczęła robić to, na co zawsze miała ochotę i to co ją pociągało. I ze mną było podobnie. Dopiero jak poszłam na emeryturę zaczęłam malować i robić to, co chciałam.

– Patrzę na Pani obrazy i boję się zadać nie odpowiednie pytanie. Może podpowie mi Pani w czym czuje się Pani najlepiej jeżeli chodzi malarstwo?

Najlepiej czuje się w malowaniu akwarelami i to jest to co kocham, ale zdarzają się również obrazy olejne. Jeden z takich obrazów właśnie olejnych został wylicytowany na WOŚP z czego jestem naprawdę dumna, ponieważ mogłam przyczynić się do pomocy innym potrzebującym swoją skromną pracą. Na tej licytacji można było również zakupić mój obraz akwarelowy, który również został wylicytowany.

– A cóż to za szklane cuda? (pokazuje na ramę w której znajduje się wyklejana kompozycja)

(śmiech) Nad morzem zbieraliśmy razem z mężem szkiełka, które przyklejam teraz i robię z tego kompozycje – witraże, flakoniki, świeczniki. Teraz tym jestem głównie zajęta (śmiech). Zawsze chodziły za mną artystyczne i manualne zajęcia.

– Ile potrzeba czasu na namalowanie obrazu? Jak to wygląda? Czy faktycznie potrzebna jest do tego mityczna wena, o której tyle mówią artyści?

To nie jest tak, że maluje od razu. Do tego potrzebny jest jakiś bodziec. Nieraz siadam w swoim pokoju i chciałabym coś namalować, ale brakuje mi np. tematu, pomysłu i stwierdzam, że jednak nie maluje dziś. Wyciągam wtedy książki i czytam lub robię coś innego. Nic na siłę.

– Z czego czerpie pani inspirację?

Przede wszystkim przy malowaniu akwarelami trzeba wiedzieć co się chce namalować, ponieważ schnie ona dosyć szybko. Najpierw jest zarys szkicu ołówkiem a potem barwa farby i wszystko to co chcę przekazać. Teraz jak Pan widzi mam przed sobą zarys obrazu kwiatu. Natura to bardzo dobry pomysł na obraz.

– Artysta, malarz którym się Pani inspiruje?

Albrecht Durer. Jego mgły, rozmycia… Coś wspaniałego.

– A ze współczesnych malarzy?

Nie mam chyba takiego. Nie podpatruje. Uważam, że skopiować kogoś jest łatwiej niż namalować coś własnego. Mam znajomych, którzy przepięknie kopiują i dziwię się czemu kopiują a nie namalują coś sami. Być może gdyby faktycznie spróbowali to wyszło by z tego naprawdę coś pięknego.

– Czy widać różnice w początkach Pani przygody z malarstwem z tym co jest teraz? czy ręka się wyrabia? pogłębiają się umiejętności? a może jest tak, że obrazy są na podobnym poziomie tylko maluje je inna osoba już z większym bagażem doświadczeń?

Zdecydowanie widać. Uważam, że czas robi swoje. Kiedy przeglądam swoje pierwsze prace zastanawiam się czemu tak malowałam. Wynika to chyba z tego, że zaczęłam malować późno. Gdybym malowała od wcześniejszych lat swojego życia… Trening, jeszcze raz trening

– Ale czy w sztuce coś takiego obowiązuje?

Obowiązuje. jestem o tym przekonana. Prosty przykład. Żeby obraz wyszedł dobry, trzeba oprócz pomysłu dobrać odpowiedni papier, farby. Kwestie techniczne przychodzą z czasem i to jest ta kwestia treningu, doświadczenia. Dużo rzeczy namalowałam, dużo rzeczy pocięłam bo nie podobały mi się.

– Te kwestie techniczne można gdzieś podpatrzeć, podpytać o nie kogoś bardziej znającego się na tych sprawach?

Oczywiści, że tak, ale to z umiarem. Jest taki papier gamma Fabriano. Jedna z malarek w rozmowie ze mną stwierdziła, że gamma to kiepski papier na którym nie powinno się malować. I co z tego? jeżeli ja kiedyś upodobałam sobie właśnie ten papier, znam jego wady zalety, wiem czego mogę się spodziewać i na nim najlepiej mi się maluje. Muszę się przekonać i spróbować przetestować inne rodzaje papierów akrylowych. Może zmienię zdanie?

– Czy jest jakiś obraz, który Pani namalowała i czuje do niego szczególny sentyment?

Obraz mojej wnuczki choć być może nie jest on idealny warsztatowo. Swoją drogą pamiętam jak kiedyś ten obraz był wystawiony podczas jednego z wernisaży w Świdnicy i wszedł na tą wystawę jakiś Pan. Popatrzył i stwierdził- znowu same wnuki i wnuczki (śmiech). Muszę powiedzieć, że paru z nas to zniechęciło do malowania jakiejkolwiek rodziny a nie słusznie.

– Sztuka to duża odwaga w wyrażaniu siebie?

O tak, zdecydowanie. Jestem przekonana, że wśród nas jest wielu, którzy malują a nikomu o tym nie mówią i robią to do „szuflady” a to błąd.

– Być może ci ludzi są za bardzo krytyczni co do swojej twórczości i nie mogą „złapać” potrzebnego dystansu do tego

Wie Pan, wspomniał Pan o odwadze. To był właśnie jeden z tych czynników dla którego ja sama przez długi czas nie pokazywałam światu tego co robię, aż w końcu się przełamałam. Sztuka jest bardzo indywidualna w odbiorze. Jeden może powiedzieć ” a co ona tam nabazgrała” a inny będzie się tym zachwycać. Mój mąż na przykład rozumie sztukę w ten sposób, że obraz musi coś przedstawiać do czego może się odnieść. Tłumaczę mu wtedy, że nie możesz patrzeć w ten sposób. Obraz to coś co wypływa ze środka. I jeżeli patrzę na jakiś malunek to staram się zrozumieć co autor chciał mi przekazać.

– Jak to jest z krytyką w sztuce? Trzeba się do niej dostosowywać, wyciągać wnioski, czy może odwrotnie nie zwracać na nią żadnej uwagi?

Spotkało mnie coś takiego. Miałam przynieść kilka prac na wystawę (trochę tych wystaw przeżyłam) Wybrałam kilka malunków i był wśród nas jeden Pan również członek stowarzyszenia, który wziął je i zrobił tak: ten tak, ten nie itd. odkładając na stosy. Zapytałam go wtedy dlaczego tak robisz? Czy rozumiesz, że to mój obraz i moja kompozycja? Nie wolno ci mówić w ten sposób. Z drugiej strony nie można bać się krytyki, która pokazuje mi moje niedociągnięcia bo przez to mogę faktycznie dużo poprawić.

– Czy miała Pani przerwę w malowaniu? Może inaczej czy odczuwała Pani zmęczenie, znudzenie tym co robi?

Nie. Od kiedy przeszłam na emeryturę i zaczęłam malować nie odczułam zniechęcenia. Być może dlatego, że zawsze chciałam tam robić.

– Chciałem Panią zapytać czy każdy może malować? Czy może jest to zarezerwowane dla bardziej wrażliwych, wyczulonych na piękno artystów?

Każdy może to robić. Nie raz ktoś mówi, że nie potrafi malować. Odpowiadam wtedy – spróbuj, przekonaj się! Więcej… uważam, że każdy powinien tego spróbować. Opowiem sytuację: Przyjechał kiedyś do nas na jakieś spotkanie chłopak z rodzicami, którego wcześniej nie znałam. I ten chłopiec wziął kartkę i zaczął malować. Namalował siedzącego na przeciwko siebie wujka, który by nieprawdopodobnie do siebie podobny na tym rysunku !. A najlepsze jest w tym to, że on nigdy nie malował i nie wiedział, że ma taki talent. Podstawa to nie zrażać się i nie myśleć o tym jak o wielkiej sztuce tylko np. pasji, hobby

– Czy malowanie, wyrażanie siebie można uznać jako hobby?

W moim przypadku tak. Malowanie to moje hobby, które jest na pierwszym miejscu. Oprócz tego jakieś robótki ręczne jak np. wspomniane szkiełka lub uczenie się języka niemieckiego co sprawia mi dużo satysfakcji. To właśnie dzięki nauce tego języka utrzymuję kontakt z jedną malarką z Niemiec. Dziwie się jeżeli ktoś mówi, że na emeryturze nie ma co zrobić z wolnym czasem jeżeli jest tyle pomysłów na jego spędzenie. Dlatego każdemu radzę żeby szukać w sobie może nie od razu talentu, ale zainteresowania, które mogłoby go pociągnąć dalej. Ja na przykład nie uważam, że mam talent, ale robię to, bo sprawia mi to przyjemność

– Czy wyobraża sobie Pani zrezygnować z tego wszystkiego na takim etapie na jakim Pani jest?

Absolutnie nie. Nie da rady. To już raczej zostanie ze mną. Chociaż zdarzają się chwile zwątpienia. Nie ukrywam. Ostatnio byłam u koleżanki, która maluje. Podczas spotkania spytałam ja co teraz maluje. Od razu odpowiedziała, że nie, nie maluje nic, rzuca to wszystko, bo wszystko brzydko jej wychodzi. A to nie prawda, bo maluje bardzo ładnie tylko inaczej.

– A co chciałaby Pani powiedzieć wszystkim tym, którzy malują tylko boją się odważyć pokazać światu swoją twórczość?

Przede wszystkim żeby zaryzykowali, żeby odważyli się a satysfakcja po tym kroku będzie bardzo duża. Ale tak ze szczerego serca mówiąc to radziłabym pokazywać na początek swoje prace w towarzystwie prac innych autorów. Ja jestem już na taki etapie, że jestem gotowa pokazać dużo więcej swoich prac, ale na początku wcale tak nie było. Dużo mi dało stowarzyszenie „Kanon”, gdzie mogłam na początku nie „wystawiać” się osobiście tylko w towarzystwie innych. I bardzo ważne, żeby na początku oceniali to ci, którzy również malują bo oni mogą zobaczyć więcej, a taka akceptacja bardzo dużo daje. Może podam przykład jednej Pani, która postanowiła pokazać szerszemu odbiorcy swoje prace na wystawie. Bała się tego, nie wierzyła w swoje możliwości kiedy zobaczyła poziom innych prac. Dopiero kuratorka wystawy wytłumaczyła jej, że naprawdę nie ma się czego bać i wstydzić, ponieważ każdy swoją pracą pokazuje siebie i swoje postrzeganie sztuki, a w każdej pracy można coś znaleźć.

Dziękuje za rozmowę.

Marcin Burski

Redaktor Wieści Gminnych Jaworzyna Śląska

3 myśli na temat “„Dopiero jak poszłam na emeryturę zaczęłam malować i robić to co chciałam.” – rozmowa z Panią Teresą Mikołajewską

  • 10 sierpnia, 2020 o 5:37 pm
    Permalink

    Pasja, pasja i jeszcze raz pasja. To właśnie dlatego takie osoby ze swoim entuzjazmem i zaangażowaniem pokazują światu co znaczy dobra energia i jak ją wykorzystac w kreatywny sposób. To wulkan pozytywnej energii ktory bez narzekania na otaczający swiat realizuje siebie zarażajac innych tym co najlepsze. Trzymamy kciuki i czekamy na kolejne prace.

Dodaj komentarz